Energa AZS Koszalin była zdecydowanie najtrudniejszym wyzwaniem dla drużyny trenera Macieja Haupy. Regularnie kończące rozgrywki w pierwszej szóstce, a w bieżącym sezonie tracące zaledwie 3pkt do wicelidera rozgrywek, rywalki wygrały 3 kolejne mecze(m.in. w Lubinie), a przez cały sezon nie przegrały z przeciwnikiem z dolnej połowy tabeli. Energa przyjechała do Gliwic ze swoimi największymi gwiazdami – reprezentantkami Polski – Romaną Roszak, Moniką Michałów i Hanną Rycharską. 

Wynik otworzyła w pierwszej akcji 3-cia w klasyfikacji strzelczyń Superligi Roszak. Na dobry początek Sośnica odpowiedziała akcją dograną do koła, gdzie nie pomyliła się Aleksandra Abramowicz(1-1). Już początkowy fragment meczu pokazał wyraźną różnicę dzielącą I ligę od najwyższej klasy rozgrywkowej. Zawodniczki Energi zdecydowanie przeważały fizycznie, a ich gra była bardziej uporządkowana i zdecydowana po obu stronach boiska. Szybkie prowadzenie rywalek 1-4 skłoniło trenera Macieja Haupę do wzięcia pierwszej przerwy. W ataku najsilniejszym punktem była praca na kole Aleksandry Abramowicz, która zdołała kilkukrotnie wywalczyć sobie pozycję i rzucić kolejne bramki. Dla II linii ogromną przeszkodę stanowił przede wszystkim środek obrony zabezpieczany przez grającą na tej pozycji w reprezentacji Monikę Michałów. Rzuty, które minęły blok, nierzadko były niezbyt precyzyjne. To umożliwiało liczne kontry rywalkom. Superligowa drużyna regularnie próbowała też kontrować w II tempo dzięki swoim rozgrywającym i szybko wznawiać po utracie bramki, by wykorzystać zmianę do obrony w drużynie z Gliwic. Kontra wykończona przez Michałów, absolwentkę gliwickiego SMS-u, dała 8-bramkowe prowadzenie Koszalinowi w 18-tej minucie(6-14). Bardzo udane wejście do bramki zaliczyła, zastępująca Klaudię Zizulewską, Patrycja Wróbel zatrzymując kontratak i rzut karny Gabrieli Urbaniak. Niestety w 22-giej minucie dodatkowo sytuację skomplikował uraz najbardziej doświadczonej na poziomie Superligi Małgorzaty Krzymińskiej. Gdy przewaga faworyta rosła, swój najlepszy kontratak wykonała Sośnica. Bezpośrednie podanie od Wróbel przejęła Karolina Golec i rzuciła 9-tą bramkę dla gospodyń. Jednak zawodniczki z Pomorza szybko odpowiedziały na to trafienie, na dodatek w ostatnich sekundach zdobyły rzut karny, który wykorzystała Roszak(9-21).
Autorką aż 5 bramek dla Sośnicy była Aleksandra Abramowicz, pojedyncze sukcesy notował blok za sprawą Magdaleny Frątczak i Katsiaryny Platnitskaya, 5 obron zaliczyły przeciwko najgroźniejszym w swojej karierze przeciwniczkom bramkarki, czasy gry w Superlidze przypominały sobie Małgorzata Krzymińska i Aleksandra Olejarczyk, jednak nie pozwoliło to nawiązać walki z tak mocnym przeciwnikiem.
Nietypowo dla Sośnicy zdecydowanie najlepszym fragmentem spotkania były pierwsze minuty II połowy. Ten okres zostanie w pamięci zgromadzonych kibiców. Już w pierwszej akcji wykluczona została liderka Energi Romana Roszak, a z siódmego metra trafiła Abramowicz. Znów kontra rzucona od bramkarki do Karoliny Golec i Sośnica odrobiła w przewadze 2 bramki. Po chwili znów w roli głównej Golec, która dobiła rzut Krzymińskiej(12-21). Rywalki przebudziły się, by szybko rzucić 2 bramki. To nie odebrało chęci do dalszej walki sośniczankom. Obrona rzutu z akcji po szybkim wznowieniu przez Wróbel, kolejny kontratak rzucony przez Golec, po chwili karny i wykluczenie zdobyte po indywidualnej szarży Olejarczyk, wykorzystała(na raty) Abramowicz. W tej sytuacji zareagowała trener Anita Unijat prosząc o przerwę. Jeszcze jedna nieudana próba Energi i w odpowiedzi zaskakujący rzut z podłoża w wykonaniu 
Katsiaryny Platnitskaya z prawej połówki. Strata drastycznie zmalała(17-23). W tamtym momencie Sośnica walczyła z Koszalinem jak zespół środka stawki Superligi. W 40-tej minucie kontrowersyjne, drugie w meczu, wykluczenie otrzymała Aleksandra Abramowicz. Na boisku po przerwie pojawiła się Monika Michałów, która wykończyła wrzutkę od prawoskrzydłowej. Ten okres wspaniałej pogoni kosztował zbyt wiele sił. W końcowym fragmencie zdecydowanie dominowała już Energa systematycznie powiększając przewagę, obraz gry przypominał już ten z pierwszej połowy. Gliwiczanki były już zbyt zmęczone, by dalej forsować defensywę, rzuty z dystansu nie miały tej mocy, by pokonać bramkarkę, zawodniczki nie nadążały z powrotem do kontrataku. To skutkowało bardzo szybkim wzrostem różnicy, która po 8 kolejnych trafieniach Koszalina osiągnęła 15 bramek(18-33) na niespełna 10 minut przed końcem. W ostatnich minutach trafiły jeszcze Golec i wracająca do składu po chorobie Paulina Kowalczyk. Gdy przewaga rosła, trener Maciej Haupa wycofał podstawowe zawodniczki i okazję zagrania przeciwko reprezentantkom Polski otrzymały wszystkie zawodniczki z kadry meczowej. W ostatnich akcjach przewaga gości jeszcze wzrosła i mecz skończył się wynikiem 20-38.

Najwięcej bramek dla Sośnicy rzuciła Aleksandra Abramowicz(8). Na szczególną uwagę zasługuje w przypadku naszej Kapitan 100% skuteczność z pozycji na 6m osiągnięta zarówno przeciwko Koronie, jak i Enerdze. 6 trafień dołożyła bardzo aktywna Karolina Golec. Po stronie zwycięzcy najwięcej do dorobku bramkowego wniosły Roszak(9) i Michałów(7), reprezentantki Polski poważnie potraktowały mecz z teoretycznie dużo słabszym rywalem, a na parkiecie spędziły obie ponad 45 minut. Mecz pokazał wprawdzie znaczną różnicę, jaka dzieli nasz zespół od najlepszych drużyn w Polsce, lecz zawodniczki mogły wynieść cenne doświadczenia, które mogą przydać się w przyszłości na parkietach najwyższej klasy rozgrywek.

W następnym meczu – 3.02 o 16:30 – rozpędzona serią 8 kolejnych ligowych zwycięstw Sośnica podejmie dotychczasowego lidera I ligi AZS AWF Warszawa. Stratę 2pkt w tabeli musimy zniwelować wygrywając mecz w regulaminowych 60 minutach. Emocje gwarantowane!

Tekst oprac. Stanisław Kucharski

Sośnica skład:
Patrycja Wróbel(9/32=28%), Klaudia Zizulewska(3/14=21%), Natalia Matter(0/4); Aleksandra Abramowcz 8(1 z karnego), Karolina Golec 6, Paulina Kowalczyk 2, Katsiaryna Platnitskaya 2, Małgorzata Krzymińska 1, Aleksandra Olejarczyk 1, Magdalena Frątczak, Paulina Walus, Oliwia Korbel, Aleksandra Kuźnik, Aleksandra Walentyńska
Trener: Maciej Haupa