W XV kolejce punkty stracili nasi kluczowi rywale, dzięki czemu sytuacja Sośnicy w tabeli uległa poprawie po wyjazdowym zwycięstwie.

Nasz mecz z Wesołą


Mecz w Żorach zapowiadał się niezwykle interesująco. Gospodynie jako jedyne pokonały na wyjeździe SPR Olkusz w I połowie sezonu, a w rundzie rewanżowej prezentowały bardziej zbilansowaną grę. Szanse na kolejną niespodziankę potęgował fakt, że Srebrne Lwice przybyły na Śląsk zaledwie w ósemkę, choć z udziałem swoich 3 najważniejszych rozgrywających i gwiazdy meczu z Varsovią – Klaudii Zub. Gospodyniom udało się odrobić niewielką stratę z pierwszego kwadransa i po serii 4 bramek wyjść na prowadzenie, którego nie oddały już do końca I połowy(16-13). Po zmianie stron, podobnie jak w I połowie, mocny początek miała drużyna gości, ale nie zdołała doprowadzić do wyrównania. Żorzanki wykorzystały grę w przewadze, by odzyskać przewagę z I części(23-20).  Olkuszanki zdołały poprawić grę w obronie i zniwelować straty na przestrzeni kilku kolejnych minut. Bohaterką zespołu była Weronika Łyczak – zawodniczka, która przeniosła się z Nowego Sącza w trakcie sezonu. Zadebiutowała w XII kolejce i odgrywała dotychczas marginalną rolę, a w tym meczu rzuciła w tak istotnym momencie 3 bramki w krótkim okresie(w całym meczu 6) i wyprowadziła zespół na prowadzenie(24-25). Wynik oscylował wokół remisu, ale w ostatnich minutach decydujące ciosy zadały zawodniczki gości, które odniosły kluczowe, biorąc pod uwagę dalszy terminarz rozgrywek, zwycięstwo w walce o utrzymanie pozycji lidera.

MTS Żory 28-31(16-13) SPR Olkusz


Derby stolicy zapowiadały się bardzo interesująco, a mecz był przez całe 60 minut bardzo wyrównany. Prowadzenie zmieniało się przez całą I połowę, by po zakończeniu mocnym akcentem przez AZS doszło do remisu(13-13). Początek II części zdecydowanie należał do zespołu gości, który zbudował dość szybko przewagę(15-19). Prowadząca długi czas drużyna miała jednak wyraźny kryzys. 7 minut bez zdobytej bramki wystarczyło, by Varsovia zdołała odwrócić losy meczu(23-22). Chwilę później 3 błyskawicznie zdobyte bramki mogły przesądzić o kolejnej wygranej końcówce przez AZS-AWF, ale Varsovia zdołała doprowadzić do wyrównania po karnym wykorzystanym przez Natalię Zawadzką(26-26). Remis w regulaminowym czasie doprowadził do serii karnych.
Ta zaczęła się fatalnie dla gospodyń, od dwóch błędów(0-2). Jednak po czterech seriach był już remis(2-2), a w piątej obie strony nie pomyliły się(3-3). W szóstej, rozgrywanej już do pierwszej różnicy, żadna zawodniczka nie wykorzystała “siódemki”, ale w siódmej trafiła Katarzyna Pożoga, a okazji na wyrównanie nie wykorzystała Zawadzka(3-4).  W naszej grupie karnych było dotąd bardzo niewiele, dla AZS-u to drugie zwycięstwo, a dla Varsovia druga przegrana w rozstrzygającej serii. Tym samym, podobnie jak jesienią, Varsovia przystąpi do rywalizacji z Sośnicą po dwóch kolejnych przegranych.

Varsovia Warszawa 26-26(13-13) k. 3-4 AZS-AWF Warszawa


Drużyna z Nowego Sącza przystąpiła do kolejnego meczu w pełnym składzie i nie powtórzył się problem ze spotkania z Sośnicą, gdy zmęczonym podstawowym zawodniczkom zabrakło skuteczności w ostatnich 10 minutach. Mecz od początku ułożył się zdecydowanie po myśli gospodyń. Już po kwadransie przewaga była wyraźna(10-4), Olimpia-Beskid świetnie prezentowała się po obu stronach boiska. Po kilkuminutowym okresie przestoju, z którego lublinianki i tak nie zdołały skorzystać, obfitujące w bramki ostatnie minuty I części dały dalszy wzrost przewagi i okazałą przewagę nowosądeczankom(16-8). W drugiej połowie od początku nic nie wskazywało na zmianę tego, patrząc na tabelę niespodziewanego, rezultatu. Różnica systematycznie rosła aż do stanu 22-11. Wtedy czerwoną kartką ukarana została liderka Olimpii-Beskidu Agnieszka Leśniak i MKS wykorzystał grę w przewadze do redukcji strat. Jednak przewaga nigdy nie stopniała bardziej, niż do 6 bramek(26-20) i lubelski zespół poniósł drugą kolejną, a pierwszą w regulaminowym czasie, porażkę w rundzie rewanżowej i stracił pozycję w tabeli na rzecz Sośnicy.

Olimpia-Beskid Nowy Sącz 29-22(16-8) MKS AZS UMCS Lublin


Do sporej niespodzianki doszło w Krapkowicach. Tamtejszy Otmęt podejmował pogromcę liderów z Jarosławia. O ile pierwsza część sezonu jeszcze tego nie potwierdziła, to w drugiej JKS stał się zdecydowanie drużyną własnego boiska, gdzie potrafi zagrozić każdemu przeciwnikowi, ale gorzej spisuje się na wyjazdach. W Krapkowicach I połowa była bardzo wyrównana, żadna strona nie osiągnęła większej przewagi niż 2 bramki. Bardzo ważnym dla rozstrzygnięcia był początek II części, gdy Otmęt uciekł na 5-6 bramek(20-15; 22-16). Gospodynie prezentowały znakomitą skuteczność. Ponownie pojawiły się kłopoty z utrzymaniem korzystnego wyniku, Jarosław doszedł na 2 bramki różnicy(25-23; 26-24), ale drużynie z woj. opolskiego udało się utrzymać prowadzenie do samego końca i odnieść drugie zwycięstwo w rozgrywkach. Tym samym Otmęt opuścił, po raz pierwszy w całym sezonie, ostatnie miejsce, wyprzedzając o punkt WKPR Wesoła. Dla JKS-u porażka oznacza spadek na ósme miejsce i ogromnie komplikuje sytuację w rywalizacji o wyższe lokaty.

Otmęt Krapkowice 31-28(15-13) SPR JKS Jarosław


Tabela ligi