Coraz mniej niewiadomych w naszej grupie. Z walki o pierwszą trójkę wyeliminował się zespół z Lublina, a na przedostatnią pozycję powróciła Wesoła.

Szczegółowa relacja z naszego meczu w Żorach


Walczący wciąż o najlepszą trójkę, stanowiący najbardziej pozytywne zaskoczenie całego sezonu, AZS-AWF Warszawa nie miał większych problemów z Otmętem Krapkowice. Faworyt szybko zbudował przewagę(6-3; 11-6), którą systematycznie powiększał w toczonym w szybkim tempie spotkaniu. Rezultat był rozstrzygnięty już przed przerwą(19-11). W II części gospodynie rozluźniły się za bardzo i popełniły wiele błędów, co skutkowało zmniejszeniem strat przez ambitnie walczące przyjezdne(23-19, 26-23), jednak warszawianki zdołały przetrwać obfitujące w bramki końcowe minuty, by pożegnać się z własną publicznością zwycięstwem. Jak się okazało, dla Otmętu porażka oznacza powrót na ostatnią pozycję w tabeli. U naszych następnych rywalek wyróżniła się najbardziej doświadczona Agnieszka Blozik(12 bramek).

AZS-AWF Warszawa 34-29(19-11) Otmęt Krapkowice.


W Olkuszu lider miał mieć stosunkowo łatwą przeprawę z przechodzącym poważny regres po przerwie w rozgrywkach SPR JKS-em Jarosław. Tak też się stało. Goście stawiali skuteczny opór tylko na początku(6-6). Odtąd wykorzystana gra w podwójnej przewadze i seria czterech kolejnych bramek obróciła wynik na korzyść podopiecznych trenera Marcina Księżyka, które dobiły przeciwniczki przed przerwą(22-14). Po nieudanym jeszcze początku II połowy JKS poderwał się do odrabiania strat, ale wkrótce popadł w trwającą 10 minut niemoc, w tym okresie Srebrne Lwice trafiły 7 razy, budując tak okazałą przewagę(35-22). Trafienia JKS-u w ostatniej minucie pozwoliły tylko uniknąć najwyższej przegranej w sezonie.

SPR Olkusz 36-25(22-14) SPR JKS Jarosław


O ile Olimpia-Beskid Nowy Sącz nieraz już wyruszała na mecze wyjazdowe w bardzo okrojonym składzie, to na mecz XVII kolejki wybrała się w zestawieniu niemal niedopuszczalnym. Do Warszawy przybyło zaledwie 7 piłkarek, do tego brakowało jednej z dwóch najważniejszych atakujących – Karoliny Płachty, poza tym zespół spóźnił się na mecz. Była to niepowtarzalna szansa dla mającej serię 6 porażek Wesołej, której szanse z pełnym składem Nowego Sącza byłyby nikłe. Wobec absencji K.Płachty niemal cały ciężar zdobywania bramek po stronie Olimpii-Beskidu spoczywał na Agnieszce Leśniak. Liderka klasyfikacji strzelczyń górowała indywidualnymi umiejętnościami i co chwilę trafiała do siatki Wesołej. Jednak zawodniczki trenera Mirosława Robaka korzystały z osłabienia defensywy gości i dzięki dobrej skuteczności wyszły na prowadzenie, które powoli zwiększały, by zejść na przerwę z istotnym zapasem(18-14). Zryw Olimpii-Beskidu po przerwie nie wystarczył. Chwilowa redukcja strat do jednej bramki to było wszystko, co dało się osiągnąć grając bez zmian. Zmęczenie musiało wpłynąć na grę i przewaga Wesołej ponownie rosła do bezpiecznego dystansu, nowosądeczanki mogły tylko zmniejszyć straty. Wesoła rzuciła najwięcej bramek w całym sezonie i zasłużenie wróciła na przedostatnią pozycję, która jest bezpieczna, bo konkurent – Otmęt Krapkowice – zagra na wyjeździe z Sośnicą. Piłkarki z prawobrzeżnej Warszawy nie potrafiły niestety powstrzymać Agnieszki Leśniak. Gwiazda siódmej drużyny w tabeli rzuciła łącznie aż 15 bramek i mimo wspaniałego wyczynu Aleksandry Abramowicz w Żorach, jeszcze zwiększyła przewagę w klasyfikacji strzelczyń do czterech trafień. Nie wystarczyło to jednak do zwycięstwa i w konsekwencji Olimpia-Beskid straciła szanse na poprawę pozycji na koniec sezonu.

WKPR Wesoła 34-31(18-14) Olimpia-Beskid Nowy Sącz


Powrót doświadczonych zawodniczek nie pomógł lubliniankom w najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu XVII kolejki. Varsovia zaczęła niemal bezbłędnie w obronie, by rekordowo długo nie tracić bramki. Wynik po stronie gości Weronika Zarzycka otworzyła w 15-tej minucie. Nikt jeszcze nie czekał w naszej grupie na pierwszego gola tak długo. Strata 9-ciu bramek z początku okazała się nie do odrobienia. Taki dystans utrzymał się też do przerwy(16-7). MKS AZS UMCS zdobywał bramki bardziej regularnie i po przerwie zbliżył się na 6 goli, ale drużyna trenera Romana Monta nie traciła koncentracji z powodu bezpiecznej przewagi i dalej punktowała wyżej klasyfikowanego przeciwnika(21-11; 23-14), a sędziowie co chwilę odsyłali zawodniczki na 2 minuty kary. Łącznie aż 16 razy sięgali po ten środek, a po jednej zawodniczce w drużynie nazbierało po 3 wykluczenia. W końcowej fazie znów udało się lubliniankom zbliżyć na 6 bramek różnicy, lecz wyraźna przegrana ostatecznie przekreśla nadzieje na pierwszą trójkę, o czym przesądziła słabsza gra na wyjazdach w rundzie rewanżowej. 3 punkty dają Varsovii awans na piątą pozycję, o której utrzymanie powalczy w Nowym Sączu.

Varsovia Warszawa 29-23(16-7) MKS AZS UMCS Lublin


Tabela rozgrywek